W kinie "Wolność' odbywa się projekcja filmu "Jutrzenka". Seans przerywa niezwykłe wydarzenie. Aktorzy ożywają na ekranie, rozpoczynają między sobą rozmowy, wciągają w nie publiczność. Wokół kina gromadzą się tłumy, odpowiednie władze i służby zastanawiają się co począć w tej skomplikowanej sytuacji. Przybywa także cenzor Rabkiewicz (Janusz Gajos), mężczyzna dobiegający pięćdziesiątki, ongiś krytyk literacki, dziennikarz. Zaciera się granica między fikcją a rzeczywistością.
Cenzor okręgowy dowiaduje się, że w czasie projekcji polskiego filmu "Jutrzenka" postacie na ekranie przestały grać swoje role. Rozmawiają ze sobą i zwierzają się publiczności z rozmaitych problemów. Film to groteskowa opowieść o człowieku zniewolonym przez autorytarne mechanizmy władzy. Manifest w obronie sztuki, która nie toleruje żadnej formy cenzury.
W mieście wojewódzkim, gdzie życie polityczne toczyło się sennie według kalendarza oficjalnych narad i rytualnych partyjnych zebrań, wybuchła sensacja. W kinie "Wolność" aktorzy występujący w jakimś durnym "polskim filmie", będącym owocem nie tyle potrzeby ducha, co konieczności spłacenia serwitutów władzy, zbuntowali się i samowolnie zmienili swe role. Sensacja nagoniła publiczność do kina. A jakże tu pozwolić na rozpowszechnianie tych wszystkich nieprawomyślności, jakie zbuntowani aktorzy wygłaszają z ekranu?