czy scena w ktorej jest pokazany w tv moment gdy leci startujacy wahadłowiec z astronautami na marsa i kiedy dzieciaki rzucaja gazety jest na gazecie chyba napis "lost in space" i pytanie moje czy jest to nawiazanie do pierwszego filmu o malpach???:)
Raczej oczywiste. Wyraźne wskazanie na to, ze zaginęli. A załoga która wylądowała na planecie małp to właśnie nieudana muisja, zaginięcie w kosmosie i lądowanie na planecie małp. To właśnie ta załoga o której mowa w wiadomościach wyląduje na planecie małp.
Nawiązanie to mało powiedziane. To dość oczywiste, ze właśnie załoga o której mowa w wiadomosciach, zaginęła (co póżniej jest podane w prasie) i to właśnie ta załoga wyląduje za kilka lat na planecie małp.
Nawet się nie spodziewałam ze ktoś może mieć wątpliwości, to jest oczywiste że tak, bezpośredni "cynk" że halo halo, to nie jest oderwana historia od pierwszych części tylko jej samiusieńki początek. Świetnie to zrobili. W ogóle dobry film.
Należy pamiętać, że ta załoga trafiła w wyrwę w czasoprzestrzeni i faktycznie "za parę lat" wylądują na Planecie Małp, na której minęło już setki lat od momentu, w którym małpy zdołały pokonać ludzi.
Pamiętasz scenę z "Planety Małp" w której Taylor widzi Statuę Wolności zakopaną po pas w ziemi? Na taki efekt potrzeba dekad, a nie jedynie parę lat :)
:) Nie wydaje mi się - film zaczyna się od momentu, w którym astronauci trafiają w wyrwę w czasoprzestrzeni i dokonują przeskoku w czasie o kilkaset lat - taki czas wystarczyłby do diametralnej zmiany krajobrazu, zwłaszcza po wojnie wydanej małpom.
Twoja teza jest sensowna inaczej typek grany przez Marka Walhberga nie byłby zdziwiony faktem,iż małpy potrafią mówić.
wydaje mi sie ze Panowie i Panie nawiązywali do cześci oryginalnych planety małp a nie reeboota z 2001 roku;)
Ja to widzę w taki sposób.
Nawiązanie do oryginalnego filmu "Planeta Małp" (i tylko według mnie do niego,pozostałe 4 części to już inna kwestia) jest tutaj,aż nazbyt oczywiste.Myślę,że twórcy genezy chcieli zrobić taki ukłon w stronę oryginalnego filmu,a przy okazji przedstawić ją jako swoisty spinoff.Czyli oglądamy tą samą historię można powiedzieć co ponad 40 lat temu w oryginale tyle,że przedstawioną z punktu widzenia ziemi,a nie z punktu widzenia załogi wahadłowca.Mamy tu 2 różne historie w tym samym Uniwersum za co wielki szacun dla twórców genezy.W taki sposób jedna seria o małpach pozostaje między wierszami połączona z drugą obecną.Jedyny film,który nie ma tu żadnego związku,to ten Burtona o tym samym tytule czyli "Planeta Małp" z 2001 roku,który jest osobną historią i nie połączoną w żaden sposób z pozostałymi filmami i tak ją trzeba traktować według mnie.
Nie wiem ile będzie jeszcze kolejnych filmów o małpach w obecnej serii,ale nie zdziwiłbym się jakby pojawiły się jeszcze takie właśnie odniesienia do oryginalnego filmu.
W zamierzeniu twórców to pewnie miało być nawiązanie (po co inaczej mieliby robić taką "wrzutkę").
Tyle tylko, że załoga z filmu z 1968 wcale nie leciała na Marsa :) Więc nawiązanie raczej średnio wyszło...
A może to wcale nie miało być nawiązanie do filmu z 1968? Może już na etapie "Genezy..." twórcy planowali, że zrobią kilka filmów o tym, jak to małpy uzyskują dominację na Ziemi, a potem powstanie remake oryginalnej "Planety..." o załodze zaginionej rakiety lecącej na Marsa, która ląduje na planecie rządzonej przez małpy :)
nawiązanie nie musi być dokładną kopią w skali 1:1 tylko luźno rzuconym motywem, mniej lub bardziej powiązanym aby zwrócić uwagę spostrzegawczych, moim zdanie wyszło tu bardzo dobrze. Jak dodamy do tego scenę w której Cezar bawi się plastikową figurką statuy wolności, oraz gdy jedzie konno na moście mamy bardzo fajny hołd dla klasyka jednocześnie nie burzący konstrukcji opowieści. Pozytywnie zaskoczył mnie ten film, bo przez Burtona miałem mieszane odczucia do tej historii
W filmie są na pewno dwa momenty o astronautach. W pierwszym można zauważyć krótki fragment transmisji telewizyjnej kiedy astronauci startują. Transmisja leci na TV w jakimś pokoju socjalnym dla pracowników, w ośrodku dla naczelnych w którym trzymano Cezara i inne szympansy. Spiker mówi tam, że 8 miesięcy po misji na Marsa, wyrusza inna ekspedycja kosmiczna. I wcale nie jest powiedziane, że teraz astronauci lecą na Marsa. Głos spikera jest zagłuszony przez dialogi aktorów, także nie do końca wiadomo gdzie lecą. Ja jestem jednak pewien, że startował wówczas Taylor i jego ekipa z pierwszej części sagi z 1968 roku. Drugi moment to oczywiście strona tytułowa rozrzucanej gazety, która pojawia się pod koniec filmu. "Lost in Space" - tytuł artykułu mówi sam za siebie. Mam nadzieję, że temat astronautów wróci w którejś z kolejnych części, byłoby to świetne połączenie pierwszego filmu z nowym cyklem i mogłoby stanowić idealne zakończenie serii o małpach. A z racji tego, że nowy cykl jest według mnie genialnie prowadzony oraz zmierza w dobrym kierunku, to chciałbym obejrzeć jeszcze kilka części zanim pojawi się Taylor z załogą.
Dla sprostowania - nawiązanie raczej co wersji filmowej. W książkowej nic o tej destynacji nie ma. Nie mówiąc już o tym, że bohaterowie inaczej się nazywają (Jinn i Phyllis). Dziś obejrzałem ponownie tę część, a kilka dni temu przeczytałem książkę. Jak dla mnie, to jest tutaj sporo takich nawiązań do książki, ale w drugą stronę.